zlały się jak biel i czerń starych murów
gasiłem je chęcią bycia wiecznością
nieposkromiony krytyk tykających wskazówek
za mało by żyć i się zestarzeć
za dużo by nie popaść w wszechobecny
kicz populistycznej szarografii
zmęczony kilometrowymi pokładami samotności
zamyślam się stojąc na przystani ludnych czasów
tyle snów, które nie wyszły z szuflady
wizji schowanych pod powieką
tak mało się spełniło