ręce splecione ogrzane latem
tak jeszcze młodzi tym swoim wiekiem
patrzą na słońce przeżyte światem
on jej całuje włosy pachnące
ukradkiem szuka ust tak spragnionych
i pocałunkiem zamyka książkę
gdzie dalsze losy dróg wymarzonych
ona się wtula w bezpieczną przystań
i sięga myślą prawie zenitu
chce by ta chwila trwała przez wieczność
by zegar z miejsca nie zmieniał bytu
wtuleni w siebie stoją nad brzegiem
gdzieś między nimi rozkwita miłość
tam wnętrze serca będzie noclegiem
tam kochankowie znajdą namiętność