Często mija się tu z celem,
Gdy w urzędzie 3 godziny,
Tak daleko od rodziny,
Czekasz po te zaświadczenie,
W okuł ciężkie jest milczenie,
Podejrzane są przetargi,
ZUS z krwi twej obliże wargi,
Leki coraz drożej idą
Ciebie poseł nazwie gnidą
Bo tu równość puka w bramy
Ale tylko dla wybranych
Jak już widać łatwo nie jest
Gdy nasz poseł słyszy szelest
Obywatel jest jak walet
Dla tych lepszych niby szalet
Przecież pełno jest ich w Polsce
Jak na róży ostre kolce
Z tej wielkości tu wynika
Że w jednostkę nikt nie wnika
Lecz tu prawo pewne mamy
To te które omijamy
My walety z wielkiej tali
W grupie w cale nie tak mali
Związki, strajki i sandale
Przeciążają w Polsce szale
Bo gdy tłumie lud się zbierze
To już nic nie szkodzi w wierze
By tu zmienić coś małego
Od nas często zależnego
Waletami my jesteśmy
A nad nami tylko damy
Potem króle i też asy
Co rzucają nam kiełbasy
Ale życie to nie karty
A waletów mur jest zwarty
Dodam że to mój 2 wiersz i jest tylko na WOS, krytyka mile widziana ;] (ale bez przesady).