gdy jeszcze spała
jak strzałą Amora przebił szybę
musnął jej twarz ciepłem
docierało aż po czubki stóp
pieśćił delikatnie ciało
które prężyło się leniwie
wybudzając ze snu
błyszczące kryształki przenikały
przez wazon który mienił się
tysiącami barw
tańczące kolorowe perełki
bała się poruszać
aby czar nie prysł jak bańka mydlana
stało się ciemna chmura przesłoniła słonko
kochany promyczku wróć jeszcze.