pamiętam beztroskie nasze spotkania<br />
co jedwabiście do dziś spływają <br />
jako wspomnienia chwil atłasowych <br />
dwojga przyjaciół nieznanych<br />
<br />
przy światłach księżyca tysiąca gwiad<br />
mieniących się w barwach swej tęczy<br />
w której zapłonął nam w dłoniach płomień<br />
i tli się nadal w srebrnych powojach <br />
<br />
otuleni w dusze wzajemności czule<br />
grzaliśmy swe serca na dnie których skarby<br />
tkały jedwabniste szale których<br />
końce w dłoniach do dzisiaj trzymamy<br />
<br />
słuchaliśmy wówczas serc swoich rytmu<br />
poprzez słuchawki kręte po których <br />
płynęła i płynie nadal najczystsza<br />
z pośród najczystszych aorta<br />
<br />
objęci śmiechu darami szczodrymi<br />
w niemalże każdej przy sobie chwili<br />
barwiąc obrazy życia pergole <br />
pachnących kwiatów idylli<br />
<br />