mówi pierwsza szczapka.
Łaskotałam drozdy
po malutkich łapkach.
Falowałam w słońcu,
burzy,deszczu wietrze.
Uwielbiałam tańczyć
kiedy grały świerszcze.
Wierzbą kiedyś byłam,
mówi drugie drewno.
Dąb do mnie przemawiał,
że jestem królewną.
Moje małe kotki,
puszkiem się bieliły.
One zawsze pierwsze,
wiosnę wyśledziły.
Olchą kiedyś byłam.
mówi czarna kłoda.
Gdzie bagienne chłody,
była ma zagroda.
Czary rzucałam,
na pobliskie łąki.
W liściach się chłodziły
ważki i pająki.
Bukiem kiedyś byłem,
mówi kloc potężny.
Srebrem oprószony,
prawie jak mosiężny.
Drobne me listeczki,
drżały pobudzone,
gdy wiatr się ocierał,
muskał mą koronę.
Przystanęłam z cicha,
słysząc te wywody,
smutkiem poruszona
nad ich losem srogim.