Zbyt wiele by móc myśleć o powrocie
Tyleż szans zmarnowanych
Tyle żywotów straconych...
Szukam, szukam bez celu
Próbuję...
Przegrany z losem
Lecz czego szukać?
Dokąd zmierzać?
Kogo o droge pytać?
Niosę tyle pamiątek ze sobą
Sam jestem jedną z nich
Nikt mi nie powie która z dróg najlepsza
Mówią, lecz tylko...
Którędy.
Zapomnieć o sensie drogi,
O jej celu i kierunku
Najsłodszy owoc.
Czekam, obserwuje, rozważam
Jak zawsze.
Przez wieczność.
Usypiam, śnię sen prawdziwy
Wolny od rzeczywistości
Uzupełniony o prawdę.
Zwyciężam swoje pragnienia
Ulegając im.
Naznaczam się upadkiem
By móc powstać.
Odrodzić się z popiołów,
Niczym szatan okiełznać samego siebie
I żyć...
Jak teraz.