nad losem pewnej kobiety,
zamieniając ją w gołebicę,
by odnalazła ukochanego...
Przemierzyła pół świata,
aż odnalazła,
lecz ten,gdy ją ujrzał,
nie poznał-
strzelił raz,
prosto w serce...
Padła przed oczyma jego,
trupio blada i naga,
i krew z niej spływała....
Wzniósł ją do góry,
wydając okrzyk rozpaczy.....
Spójrz-nawet niebo płacze...
Bezskutecznie próbuje
wrócic ją do życia...
Ona już nie wstanie,
nie powie kocham,
nie spojrzy mu w oczy,
ona już po drugiej stronie
spogląda w zwierciadło tajemnic...
Tylko biały kwiat
zakwitł tam,
gdzie spłynęła
pierwsza kropla krwi...