droga do Ciebie rozmyta we mgle,
wokół nas zakwitł kłujący cierń,
rozdrapane rany nie chcą goić się.
Dziś błądzą samotnie splecione niegdyś dłonie,
w zakamarkach stale wije się twój cień,
zrzuciłem sztywny gorset ocierający skronie,
zapach twego ciała ciągle czuję w dzień.
Choć emocje trochę już przygasły,
Twoja poświata ciągle we mnie bije,
ogarnia wszystkie zmysły,
wypełnia głowę,ręce, szyję.
Chciałbym znów usłyszeć melodię głosu,
by szlaki ponownie przecięły się,
spijać twój nektar pośród wrzosu,
odgłos twych kroków usłyszeć w tle.
Zapętlone myśli z czasem wyprostuję,
pomoże mi w tym głęboki sen,
tam już serce nie zakłuje,
nie dotrze żadna z ludzkich hien.