stukając nimi o zimną posadzkę
za każdym upadkiem
posadzili mnie na wózek
dopadła jeszcze beznadziejność
miałam cztery koła do dyspozycji
urodzaj nie przynosił plonów
paradoks stapiał się z paradoksem
mogłam kołami stukać o bruk
nadawać rytm szarości
wolałam otchłań ciemności
wyborem dokonałam wyboru
zdjęto szyny z obolałych nóg
uwolniono męczennice
z niej samej
krok po kroku
z każdym kolejnym wersem
po każdej strofie
biegłam szybciej i szybciej
i jestem
jestem...