wzniosłe Bóg Honor Ojczyzna
lata zrywów wspaniałych
tragicznych powstań
co krwią zalały ulice
lata chwały co krwią ubarwiła sztandary
odeszły w przeszłość
jakby nawet nie dane im było spocząć na pomnikach...
Wspaniałe przeszłości naszej postacie
co świetlanym przykładem dla pokoleń
gdzieś w historii utknęły
nawet nie dane im było spocząć w podręcznikach
tylko gdzieś po cichy marzą nam się jeszcze konie...
lata gdy czerwień zalała ulice
już nie krew
ta została w kazamatach
pochody demagogii zamiast defilady
lata gdy pochody zastąpiły czołgi
lata w których ta sama matka
jak u Mleczki czeka na synów
jeden w mundurze drugi górnikiem
lata kwiatów na bramach i pięknego zrywu
odeszły czołgi jak zły sen
tylko zostały nam znowu pomniki
krzyże co na nich zawisła nadzieja...
i przyszły lata wolności czekanej
znowu słyszmy na bruku końskie kopyta
Bóg Honor Ojczyzna pełna piersią
pobrzmiewa wolności pięknej
a nam coraz trudniej związać
ten nasz koniec z końcem
wolności co myśli
jak przeżyć do pierwszego
jak kupić pralkę bo tamta już zużyta
od marzeń wzniosłych ciągłego prania
wolności co sprawia że jest niewolą
piękną kolorową jak z folderu ...
jak mi tu żyć w kraju tym nad Wisłą
słyszę tekst gorzkiej piosenki
co myślom wtóruje
jak mi tu żyć
jeszcze gdzieś słyszę
końskie na bruku kopyta
nie...to tylko defilada
wolność w wierszach została już tylko
i patrzy na to smutny Marszałek koło parkingu
zadumał się na naszym losem
cóż kolejna defilada tylko...
i tak myślę teraz
że tylko mi się Irlandia marzy...
chociaż jeszcze chciałbym
usłyszeć te końskie kopyta
nie z defilady...
nic się nie zmienia
mijają lata wszystko jakby dekoracją
biało-czerwoną okładką
pisane w 2008 roku ale...ciągle z emigracji