te chucie palące
w pościeli nurkuję
z kompleksów kuruję
Na głodzie, w oszustwie
z kanapką, przy lufce
za krótko, bo ciało
wciąż więcej by chciało
Uciekasz, zaprzeczasz
z terminów wykręcasz
od tyłu, z doskoku
tak dorwę w amoku
W deszczu i w błocie
na wolnym, w robocie
w tramwaju, w operze
uparcie ci wierzę
Rozkosznie gdy rośnie
maleje-głupieję
łaskoczę, żartuję
odchodzisz-wariuję
Maleńki, w polocie
daruję ci krocie
słodyczy, goryczy
na skwerze, rowerze
gdzie chcesz?
Wysmażone
czy zjesz?