nie umiesz zrozumieć? Niech będzie na zdrowie.
Znów stajesz w półmroku, ciągnącym jak kleszcze
a ja, po cichutku - znów tobie złowrzeszczę
W pokoju chcesz odejść, niech tak już zostanie
w miłości jest zawiść, w zawiści-kochanie
A cóż to?
łza którą w oku swym mieszczę
nie kocham, nie lubię i tylko złowrzeszczę
Wiem, zostałbyś, lecz czasu nie starczy
ja milknę, a cisza pod stołem, w kącie warczy.
Tańczę zatem, świętuję, usta winem pieszczę
ty pusto patrzysz, ja - nie złowrzeszczę
Znów stoję w półmroku
Zostałabym dłużej, pustka po tobie
ja znowu złowrzeszczę - teraz już sobie.