do wieczora snuje się czas
w zbożu ukryję kolana
z makami połączę usta
czerwieńsze przyniosę na próg
i wrócę do kłosów szumiących
zwabiony zapachem traw
odnajdziesz mnie nagą uśpioną
obudzisz całując od stóp bez końca
oddam się naturze
przy zachodzie słońca