przez nieskończone dominium północy prowadził smoczą głowę,
mocno szarpiąc ramieniem żagla.
całkowicie szalony stawał się metodyczny
w rytmie długich wioseł , w ruchach silnych dłoni i ramion.
tworzył pieniste ścieżki, wijące się jak sagi przekazywane z ust do ust,
w długie noce bez gwiazd. kiedy w ogniach błyszczą bycze rogi hełmów,
a krągłe tarcze malują się krwią z uwielbienia do stalowych mieczy,
gnany marzeniem Walhalli ,znaczył szlak trupami spalonych wiosek.
z pierwszymi promieniami słońca zaplatał brodę ,
utkaną z szarych mgieł na kształt fiordu.
nordycki chłopiec dziś już inaczej odwiedza skalne urwiska.