być może niepogodzona
cóż pozostanie
ze zmarszczonych nadziei
ciepłych złudzeń
furiatycznego krzyku
przeciwstawnych myśli
z serc wyplączę obietnicę
zapomnianą za życia
kupą zgliszcza pokryję
chwile odreagowań
umiłowanych przyzwyczajeń
mur niewzruszonych dotknięć
nie zabiorę nadziei
tak umiłowanej
odbitej w innych oczach
wypełnionej dążeniami
bo przecież
pokornie pochylę życie
w niedopełnieniu