dziwny i wysublimowany
Ma za zadanie sprawdzić się na Dzień Mamy.
Został wysłany
z zadaniem bojowym,
po drodze zrzucił kilka bomb atomowych,
a ma wykonać
pracę trudną,
skomplikowaną
i żmudną.
Poza tym większość takich wierszy
ma być śmieszna,
wesoła, zabawna, pocieszna.
Ale ten jest ambitny
i uparty,
nabzdyczył się
nie na żarty.
Zaczął drzeć się
jak opętany
zostawiając wszędzie wgniecenia i szramy,
że tematyka
-banalna,
że ten początek
-kanalia,
a ja mu na to,
że cuchnie jak
fekalia i pozostałości
po juwenaliach.
Wtedy wrzasnął
oburzony
i zasnął,
kłótnią znużony.
Następnie na scenę
wskoczył wiersz
młody, żwawy,
a na widowni
przybyło budyniu
i wrzawy.
Rozchichotany,
lekko naćpany,
zaczął składać
życzenia na Dzień Mamy.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności,
w rybach mniejszej liczby ości.
Mniej uwag w dzienniczku,
więcej całusów na policzku.
Mniej troski i mordęgi,
więcej radości i potęgi.
Mając gdzieś, że to błahe,
ważne, że płynie z serca,
wiersz przyjął gratulacje
jako zwycięzca.
Teraz czytasz to mamo
i zastanawiasz się
nad rozwiązaniem
problemu tego:
wysłać mnie,
czy nie wysłać
do zakładu psychiatrycznego?
Morał więc z tego krótki
i niektórym znany:
nigdy nie czytaj wierszy
danych Ci na Dzień Mamy.