żył człowiek który nie miał nikogo
zły los zabrał mu szczęście
wszyscy odwrócili się od niego
ze spuszczoną głową codziennie
przemierzał te same wspomnienia
cienie cmentarnych posągów
otwierały szeroko swe ramiona
ta sama modlitwa na ustach
w sercu wyryte cierpienie
czy ktoś do niego się uśmiechnie
zapyta jakie ma marzenie
podnieś głowę samotny wędrowcze
patrz nadzieja na ławce siedzi
buduje góry ze szczęścia
tylko chciej ją zauważyć.