odeszla, bez zadnego pożegnania,
u nieba bram spotkamy sie,
mamo! Kocham Cię!
Przepraszam,
że tęsknie, ze nocami czasem lzy wylewam,
gdzies w duszy bit tesknoty pobrzmiewa,
czuje ze jestes tutaj zemna,
ze czujesz to co ja - napewno.
Płaczę, bo ciebie już niema,
tata mówił ze wrocisz, to byla zwykla sciema,
teraz jestem starsza, wiecej wiem o swiecie,
troche przezylam, teraz los mnie gdzies niesie,
Przepraszam, że czasem wole piwo od herbaty,
ze na brata sie wsciekam , i nie slucham taty,
ze czesto klne pod nosem, ze jestem calkiem inna,
nikt niewie co sie dzieje, ze wszystkiemu jestem winna,
Nie tak mialo byc! los wszystko zniszczyl,
nie tak mialo byc, marzenia mialy sie ziscic,
Nie mialam byc taka, mialam byc szczesliwa,
to o tobie mysle, w tych kruchych smutnych chwilach,
to ty jestes zemna kiedy brak mi wiary w siebie,
czuje cie gdy jestem w potrzebie.
Teraz bije sie z myslami, jakby to bylo,
gdybys zyla czy wszystko by sie ulozylo?
Jestes, a jednak cie niema,
mamo, mialas byc, teraz moje zycie jest bez znaczenia.
Wiem, mam talent, ale nie o to tutaj chodzi,
nie chce zyc w slawie, tak jak kazdy to robi,
Chce pokazac ze pamietam , ze jestem ciagle z toba,
Ciebie brak ale staram sie byc soba.
Jestes moim strózem, moim aniołem,
z toba pojde prosto, by zycie nie zostalo popiołem.