że tak wiele razy
niechcący raniłam
i swoimi czynami
nieraz bolesny żal
wzbudziłam...
Chociaż naiwna,
to nie wierzyłam
w to co czytałam
nawet,jeśli to samo
z ust Twoich słyszałam....
Pragnęłam jedynie
wszystko ocalić
od zguby od śmierci,
od Twojej rozpaczy
przepełninej morzem łez...
Mając oczy zamknięte
przysięgę małżeńską
Tobie złożyłam,
imię najdroższe
w myśli i w mowie
na głos-choć niesłyszalnie
z miłością szczerą
wypowiedziałam...
Dla mnie dla Ciebie
poświęcić się musiałam,
stracić pięć minut życia
z nieprzyjacielem,
zachowując nadzieję
ukochanego mojego,
by odradzać się i ginąc
jak feniks z popiołów
każdego dnia....
Nie chciałam tego,
uwierz mi,błagam,
by nasze szczęście prawdziwe
i życie raz na zawsze przepadło...
Nie mogłam dopuścić
do krwi rozlewu,
bowiem stałabym się
szkaradną egoistką...
Takie oto słowa
powiedzieć Ci chciałam,
od chwili,gdy stając
przed ołtarzem
bolesny cios zadałam,
lecz bez kontaktu
zrobić nic nie mogłam...
Wybacz mi,proszę,
że teraz dopiero
szczerą prawdę wyznaję,
bo istnieć bez Ciebie
byłoby piekłem-
nie rajem...
Nie jestem godna,
by być obok Ciebie,
ale żyj i carpe diem,
ponieważ samo istnienie
Twoje jest cenniejsze
dla mnie niż milion
gwiazd na niebie...