zasiał ziarenko,
mając nadzieję
na obfite plony
czekał cierpliwie,
wiarą podlewał,
a także miłość
całą dlań przelał
mijały dni,tygodnie,
miesiące i lata,
ziarenko nieśmiało
wypuściło dwa listki,
a siewca zasnął
i jakby zapomniał...
roślinka rosła
między chwastami,
nieraz szarpana
ostrymi cierniami...
zapuściła korzenie
głębsze niż dno oceanu
i plony skromnie
niebu oddało,
ginąc tym samym
od zapomnienia,
gdy siewca zasnął
nie dając spełnienia...
gdy się obudził,
roślinki nie było,
lecz zostały po niej
dwa listki i mała,
piękna brzoskwinka,
reszta zniszczona
przez ciągłe cierpienie,
żyjąc w nieustannej nadziei,
że siewca się obudzi
i czule się wtuli
ona śpiewać mu chciała
i wiersze dla niego
tylko pisała,
jedynie wspomnienie
po niej zostało....