spiętszyłem się
żagle oparciem
prowadzą mnie
przez sztormy jutra
szczęścia dziś
teraźniejszości łaknę kiść
pomimo bólu gorycz jest
cofania pewnik w ustach proroka
postulat duszy mierzi mnie
pustych emocji zbytecznych szlochań
teraz ułożę pieśni sens
daremne bluesa cierpkie wołania
zaprzeczę sobie chociaż raz
krzycząc potulnie
owe wyznanie
nie lubie słuchać rady wierzb
bo płakać biednie
gdy powołanie
chciałem napisać píekny tekst
ale na dole znowu zostałem