nad przepaścią śmierci
trzeba będzie zasnąć
BÓG mnie wezwie po imieniu
demony odejdą do piekieł
gdzie ich miejsce
pójdę zieloną doliną w kierunku światła
jasnego jak włosy aniołów
wiara moja tarczą jest ze mną od wiosny
gdy będę jak drzewo bez liści
sen o miłości się przyśni
o piątej nad ranem
nadzieja żyje w nowym życiu
narodzę się na nowo