woda drżała lekko, niesiona wietrzykiem
leżałem bujając umęczone kości
masując oczy widokiem gór
teatrem drzew z puchaczem komikiem
wiatr zadął ciut mocniej
rozbujał hamak
orzeźwił sen kojąco jak maniak
noc odeszła żywo kurtyna się podniosła
nie bywałem w tych stronach od dawna.