niejeden pragnie
całemu światu
dobro najwyzsze dać...
Może kiedyś ktoś
mi powie kim właściwie
i jaka naprawdę jestem,
jaki mojego istnienia cel,
jaki sens?....
Tak dobrze siebie
niby znam,a jakby
coraz mniej o sobie wiem,
a jednak coraz więcej...
W sobie noszę niczym
nie zmącone dobro,
może tylko trochę
podniszczone niczym
stara,potargana szmata...
Ale to jest dobro,
które kiedyś zabłyśnie
jaśniej niż Słońce,
wysoko,tam,na niebie....
Na duszy coraz więcej,
coraz głębszych ran,
które zamiast goić-
pogłębiają się i umacniają
mnie bardziej niż
szkoła przetrwania....
Z oczu kapie coraz
gęstszy deszcz,
ale to nic-tylko
łzawo-krwawy wiersz
Psssst....ciiii...
To tylko wiersz,
a moja postać to tylko
cień wielkich,możnych
panów pysznie podchodzących
do życia i drwiących
z ludzkiego cierpienia...