Czarna jak mrok pełznący z bram kamienic
Zamyślona jak rozmyty horyzont
idzie Pani ulicą
Łzy - a może krople deszczu?
Skąd Pani bierze siłę, by iść?
Rytmicznie odmierza Pani czas krokami
Odważnie rozbija Pani kałuże obcasami
Samotnie rozcina Pani sobą miejską noc
Niesie Pani w dłoni swój świat
jak rozpiętą parasolkę
- czerwone skrzydła maku