zamykasz oczy,
słowem drażnisz jak hałas w nocy.
Mimo, że nie w roli wyroczni
to nosi
głoś co na wszystko psioczy.
Kroczy jeden za drugim
w anty szlace broczy.
Otwiera parasol
myśli, że się nie zmoczy.
Zmorą dla poczucia wartości,
papierową kartką wystrzeloną z procy.
Drażniącą samouwielbieniem
oddelegowaną głęboko
w bezdenną dziurę czarniejszą od nocy.