na zielonych graniach <br />
stoją równo jak przedwczoraj <br />
tylko ja uciekam <br />
między embrionami życia <br />
w nieskończoność traw <br />
<br />
cały świat płynie <br />
korzeniami ziemi <br />
jej eterycznym smakiem <br />
a czarna ściana mgły <br />
pochłania kształt skrzydeł <br />
ulatującego wybuchu <br />
<br />
brzozy płoną słońcem <br />
w mokrym wąwozie <br />
zabrakło nieba i kawałka powiek <br />
do wysuszenia wstydu <br />
cierpki sok z żurawin <br />
gdy wszytko powstanie z martwych <br />
a ja umrę