wdumane w błękit cudzych oczu<br />
szepczące tylko nieme odejdź<br />
nieludzko człowiek znów się poczuł<br />
<br />
zepchnięty chciałby przejść margines<br />
co nie ma końca ani szczytu<br />
nie widzi twarzy widzi winę<br />
w lustrze czarniejszym od błękitów<br />
<br />
pamięta jeszcze kolor chwili<br />
zdrowej przytulnej uśmiechniętej<br />
iskrą nadziei wciąż się sili <br />
wskrzesić marzenia dawne ścięte<br />
<br />
kona od spojrzeń nieczytelnych<br />
życiowy powróz bytu nietakt<br />
kolejny chrystus w nim śmiertelny<br />
zabujał wiatr analfabetą