<br />
wręcz na wyciągniecie mojej ręki&#8230;<br />
<br />
czasami czuję, kiedy zatrzepocze swoimi skrzydłami&#8230;<br />
<br />
zefir&#8230;<br />
<br />
zefir morski&#8230; <br />
<br />
na moim policzku, który całuje&#8230;<br />
<br />
tylko czasami&#8230;<br />
<br />
zamykam czasami przy nim oczy&#8230;<br />
<br />
nie po to, żeby marzyć&#8230; <br />
<br />
nie marze przy nim, nie muszę&#8230;<br />
<br />
zamykam oczy, by zapamiętać każdą sekundę&#8230;<br />
<br />
każdą sylabę, którą wypowiada&#8230;<br />
<br />
by móc przed snem, kiedy znów zamknę oczy, kołysać się w rytmie jego warg&#8230; <br />
<br />
słodyczy, miodu&#8230; <br />
<br />
który płynie do mnie kiedy szepcze do mojego ucha&#8230; <br />
<br />
szepcze&#8230; <br />
<br />
o morzu&#8230; <br />
<br />
o moim ciele&#8230; <br />
<br />
o zapachu moich włosów, rano i wieczorem&#8230; <br />
<br />
czasami na mnie krzyczy, a ja&#8230; <br />
<br />
a ja milczę wtedy&#8230; <br />
<br />
po prostu milczę, nie płaczę naprawdę&#8230; <br />
<br />
bo nie umiem przy nim płakać&#8230;<br />
<br />
bo gdybym nawet zaczęła przy nim płakać&#8230; <br />
<br />
to sól moich łez przy nim zmienia się w cukier&#8230; <br />
<br />
a przecież, nie da się płakać cukrem&#8230;<br />
<br />
bo on słodyczą mnie otacza, co dzień&#8230; <br />
<br />
każdej nocy&#8230; <br />
<br />
kiedy kładę głowę na poduszce&#8230; <br />
<br />
on, magicznie całuje każdą tkankę mojej skóry&#8230; <br />
<br />
a ja leże przy nim zawstydzona, mimo braku jego obecności, rumieniec ściera z moich policzków, świt&#8230; <br />
<br />
świt mojej bezwstydności&#8230; <br />
<br />