zapytała o czas i o miejsce.
Wsparła się na rękach,
przeguby sztywno trzymały dystans
zabiła w dzwon
płonnych nadziei,
zasadnych uwag,
nowatorskich idei.
Wiązała wzrokiem supły
od tak na szczęście.
Była frywolna,
dziecinnie dorosła
krzyżowała uczucia, skromnie wydając noty.
Wiatr przygrywał basowo
wietrząc w niej uciechę
uparcie frasował iskierki ciepła
pragnął by oświetliła gwiazdy wiszące nad rzeką.