jakże nie kochać Was,
kochane aniołki,
które do piersi
zawsze tuliłam
i z miłością i wiarą
własnym pokarmem
karmiłam,
pragnęłam szczerze
obdarzyć tym,
czego sama nigdy
nie miałam,
od własnej matki
nie zaznałam
kocham was tak bardzo,
że pozwolę Wam odejść,
by ktoś inny mógł
w waszych oczkach
ujrzeć to,co ja,
kiedy wydałam na ten
piękny,choć okrutny świat
nie mam nic,co
mogłoby sprawić,
że będziecie szczęśliwi,
oprócz mojej miłości,
która nigdy nie zgaśnie
może kiedyś znowu,
tak jak do tej pory
wybierzemy się razem
na spacer,do lekarza
kiedy zajdzie taka potrzeba,
może kiedyś los się
do mamy uśmiechnie
i będzie mogła przychylić
Wam nieba
teraz bardzo cierpi
i lęka się o przyszłość,
która w jej przypadku
jest teraz bardzo niepewna,
jeszcze parę dni,
może tygodni
i zostanie na lodzie,
tak bez dachu nad głową,
bez szans na lepszą
przyszłość
to nieuniknione,
wybaczcie jej,proszę,
ponieważ wie,
że zasługujecie na zbyt
wiele,aby mogła Wam
zapewnic to wszystko,
ale naprawdę kocha,
chociaż serce jej
jak okruszek jest małe,
to czuje miłość do
wszystkich,którzy
pojawili się na jej życia
drodze....