to co zasiane przez pracę rąk
zerwali nadzieję z dusz rozkrzyczanych
gdy jeden rydwan przejechał kąt.
Ogień nie pomógł ni woda święcona,
zastygłe myśli pożerał zgiełk.
W mieście gdzie upiór noce rozsyła
ludzie są marni jak stado pcheł.
Głupcy patrzyli w niebo bez ruchu
myśleli, bezsens rozwieje zgon.
Sparzyli serce, wydęli wargi
błysnęli w dziejach jak młotem Thor.