a jakby spadam
w dół jak liść jesienny,
powoli gubię wszystko,
na czym mi zależy,
może Słońce mnie otuli,
wyciągnie swoją dłoń,
ponieważ Słońcem tym
jest ukochany,
utracony niegdyś w czasie
lat dziecięcych...
może przyjdzie po cichu
tak jak ogień czy woda,
może otrze łzy gorzkie
kapiące z chorego oka,
zmiesza się następnie
z kropelką krwi
i powiedzie w nieznane
noce i dni...