wielkimi kęsami <br />
przebrzydłą masę szklaną. <br />
Chowam za filigranową <br />
kolumienką, <br />
co trzyma sprawiedliwy <br />
niedostatek marzeń <br />
w pudelku po czekoladkach <br />
o smaku pomarańczy, <br />
własne oczy <br />
wyrwane z absurdu. <br />
<br />
Po pustych powiekach <br />
skacze hałaśliwa biała dziura, <br />
wyrywa rzęsom skrzydła. <br />
<br />
Ironia drwiny <br />
usypia strach, <br />
koszmarny strach <br />
przebudzenia.<br />