ich obrazy odbijają się na tafli duszy
wpatszone w sepleniące pod stopami liście
spływają wraz z jesiennym deszczem
jak kocięta zafascynowane światem gonią miraże
rozbite w szyku rozmemłanych swetrów
gawędzą pod parasolami uczuć
zapaliwszy światło budzą się
witają poranek na którym migoczą jeszcze
tańczące przy ostatniej piosence gwiazdy
pora biszkoptowych malowideł skłania do refleksji
ilość sygnałów zalewa świadomośći