jak dwa małe pióra unoszone przez wiatr
nie mieli celu w życiu kierował nimi los
z prośbami ku górze wznosili swój głos
krzyczeli lecz krzyk rozpraszał wiatr
walczyli o życie przegrali swój czas
nadziei ich przygasł blask
marzyli o sobie lecz uczuć nadszedł kres
ich przeznaczenia różniły się
modlili się szczerze nie doznali łask
w koło siebie słyszeli przenikliwy wrzask
byli jak dwie polówki jabłka co się nie zejdą
jak dwa pomnienie jak gwiazdy co nigdy nie wzejda