dwa odrębne spojrzenia,
pragnąc w ciszy,
by spełnić marzenia
dwa osobne serca,
dwie osobne dusze,
pragnęły sprawić,
by jednością się stały
odległe tesknoty,
samotny sen,
w samotności mija
im kolejno za dniem
kolejny,pusty dzień
jedno wierzyło,
miłując ufało,
bez drugiego dłużej
żyć nie chciało
lecz złemu losowi
to było wciąż za mało,
kpiąc z uczuć pięknej,
nicością się stało...
umiera jej umysł,
umiera nadzieja,
na przekór wszystkim
mimo wszystko się tli,
iskra miłości rozprasza
wszelki lęk,
czując,iż coraz biżej
jej ukochany jest...