na palcach obok cichych miejsc,<br />
korytarzem mijając mrok,<br />
łechtając słabości,<br />
sycząc jadem spojrzenia,<br />
po szkieletach opatrzności,<br />
rozrzucając pył istnienia,<br />
wyrywając krzyk,<br />
rozdeptując wnętrzności,<br />
dotarł na jej kraniec<br />
swawoląc po organach bojaźliwośći.