by przywrócić w pamięci
twoją twarz,
lecz mimo wszystko
ja mgłą rozmazuje się,
jesteś taki niewyraźny,
a ja ostatkiem sił
próbuję zatrzymać cię,
lecz już chyba wcale
ciebie nie widzę,
jedynie zarys twojej
postaci,jak blask
zapalonej świecy
jeszcze lśni,
a to wywołuje niepokój
i gorzkie łzy,
bo nie chcę,żebyś odszedł,
choć wiem,że muszę
pozwolić ci odejść,
by od jutra nowe
zacząć dni...
ale to nic,
mam jeszcze nadzieję,
że to tylko chwilowe,
że kiedyś cię zobaczę,
a teraz musze pozwolić
ci odejść,więc odejdź,
robię to z bólem serca,
lecz wiem,że tak będzie lepiej,
dla mnie,dla ciebie,dla nas,
a ty też pozwól mi odejść,
nie zatrzymuj mnie...