i usiądę nad rzeką
a razem ze mną butelki
i tak całą noc siedząc
napełnię je smutkiem po brzegi.
Rano pełne utopię
niech z nurtem daleko popłyną
a potem pójdę w miasto
a Kazimierz kawą napoi i życiem zarazi.
Więc kiedyś zniknę już to widzę
jak idąc na Rynek dorożek stukot usłyszę.