nikogo już nie będzie na zamkniętym oddziale
w codziennej terapii z prostych czynności
kiedy myśli ze strachem są jedynym gościem
niedobrze zanurzyć się w miękkiej celi
gdzie powoli narośnie rozwinięty z kłębka
pogryzione paznokcie bezgłośnie oddzieli
i wbije je z gniewem poniżej pępka
zagra tętnem marsz spękanych menażek
czwórkami robactwa z każdego kąta
bez oczu wokół głowy oplecie bandażem
i wpełznie pod skórę jak żywa istota
chce się wyrwać i polecieć w górę
białym prześcieradłem owija szyję
rzuca się w błękit podniebny nurek
sznur się zacisnął odpływa nie żyje
ktoś odcinał prześcieradło nożem
westchnął i pomyślał taka młoda mój boże
chyba nikt nie wiedział o jej istnieniu
a może jej nie było urodzonej na kamieniu