zwane samotnoscią,
miasto nosi nazwę
odrzucenie,
ulica smutna,
wszystko jest takie
szare,bure,nijakie
ciągle pada deszcz
z ciemno granatowych chmur,
już nie pamiętam,
kiedy ostatnio pojawiło się
słońce,chyba niecałe
trzynaście lat temu,
kiedy poczułam,że żyję
tylko na chwilę,
a potem zaszło
i w moim świecie
zapanował mrok
i nieustająca zima....
czy ktoś kiedyś
przywróci tamte dni,
czy zawsze będą kapać
jak ten deszcz gorzkie łzy,
czy wreszcie będę mogła
poczuć się znów bezpiecznie
w Twych ramionach
tak jak niegdyś?
świat wciaż szarzeje,
żadnego w nim blasku
nie ma,
tylko maleńka iskierka
miłości i nadziei,
która powoli gaśnie
resztkami sił próbuję
utrzymać ją przy sobie,
by nie zniknęła tak samo
jak najpiękniejszy sen,
choć nie mam już wcale
energii życiowej
do końca chcę wierzyć,
że to była miłość
i nadal jest,lecz
czy pozwoli nam na nią
niepewna przyszłość?
po drugiej stronie będzie
mi dobrze,ale Ty,
gdziekolwiek przyjdzie żyć
poradzisz sobie,ponieważ wierzę
w Ciebie i kochac zawsze będę
nawet wtedy,kiedy mnie
nie będzie