wiązania stuletnie, spojenia, zamiast
światła na mostach szadź i nieśmiałe
śniegi.
spójrz - palma fontanny przed śródmiejskim
dworcem - pauza w grawitacji.
masz z tego nadzieję na chwilę
obok czasu, gdy myśl się przegania
z ciemnością, łamie światło i wciąga
do środka.
więc masz z tego znużenie. rysę
na podbrzuszu i gryzienie szkła,
kiedy przykładasz ucho do języka
miasta.
i masz z tego dzieci. złamana
w pół słowa stoisz na moście.
wiesz, że nie spadniesz głębiej niż
na dno.
kiedy się rozbijesz będziesz jak okruch.
póki co, jesteś nożem, który kroi ten wiersz.