w finałowy zajrzał dzień
nie będziemy dżdżyście płakać
ominiemy jako pień
mimo ściętej w ryzach krtani
wilcze oczy poszły w las
zgaga mierzi jak ta plama
lecz nie walki jeszcze kres
mamy parę dobrych świtań
mózg i serce
myśl i deszcz
zabierzemy z sobą moce
powrócimy w zimny dreszcz