w powietrzu
spokojnie patrzą sobie w oczy
a usta już zdradzają podniecenie
i grzeszną dzikość
ręce i nogi
zaczynają powtarzalne ruchy
coraz ciaśniej zakreślają parabole
z naciskiem przeczesują
zimne bielejące połacie
przecinają się jak papilarny zapis
ruchy są coraz bardziej płynne
zdumiewająca ekstaza zmęczeniem
i w końcu słodycz
odczuwalna najbardziej
tam na dole
wtedy
nadchodzi smutny czas by odpiąć narty