Przy blasku gasnącego księżyca.
Przed nim całe życie
- tak wiele do odkrycia.
Wciąż jednak za młody,
By móc dosięgnąć gwiazd,
Jego ogień wymaga ochłody,
Drwi z niego cały świat.
W zenicie dojrzewa i mądrzeje,
Staje na nogi - podąża własną drogą,
W sercu wielką ma nadzieję:
"Dokonam tego, czego inni nie mogą"
Wciąż jednak nie ma czasu,
Pędzi po autostradzie przeznaczenia,
Nie słyszy wewnętrznego głosu
- głosu swojego sumienia.
Z czasem jednak po zmroku
Odnajduje spokój i ukojenie.
Dokładnie myśli o każdym kroku,
Lecz traci wszelką nadzieję.
Zegar wybija uroczystą godzinę,
Musi opuścić swoją rodzinę.
Odchodzi do boskiego zdroju.
Zostaje tylko napis- spoczywaj w pokoju.