a promień słońca ślizga się po zboczu,
jesteś jak wtedy - smutna i spokojna,
gdy ponad łąką, między zielem kroczysz.
Nikt nic nie powie, nawet cisza dźwięczy,
nikt, ani żaden nie śmie się poruszyć.
Wpatrzeni w smutek i stopy dziewczęce,
co cicho stając atomów nie wzruszą.
Powiem - otulę siebie w jedne słowa.
Powiem - po nocach nad wymową staję,
byś między ciszą znów powstała nowa,
kiedy przywołam obraz Twój z rozstajów.
Ma bowiem pamięć, jako mgła ulotna,
rację zdarzenia, co się w nic rozproszy,
chyba, że myślą, słowem lekkim dotkniesz,
jasną fantazją stawisz tuż przed oczy.