szczęścia odrobina wystarczy
nakarmisz nią sny
kochać nie grzech jak szaloną noc
zburzonej jak szampan
cichymi krokami jak zawsze
powoli zbliża się zmierzch
śpieszę się na pociąg do gwiazd
szansę dasz pełną garść
nie wypuścisz z ramion
będziemy starzeć się w chacie na kurzej łapie
nakarmię cię cukrową watą
uciekniemy przed świtem
nikt nie może się dowiedzieć o sekretach
w kieszeni zagnieździły się jak szare myszki
podaruję ci to co we mnie brzmi