i trzasnął drzwiami <br />
echo uderzyło ją w twarz <br />
<br />
ściany szarzały od wczoraj <br />
bo nikt nie podlał paprotki <br />
z uchylonego okna <br />
nie potrafi zamknąć powiek <br />
w ramionach kubek wczorajszej kawy <br />
lód na dłoniach <br />
<br />
gdy wychodził <br />
wrzeszczały myśli <br />
pourywanymi strunami <br />
a sufit spadał na nią <br />
jak wodospad z deszczu <br />
na szybę <br />
<br />
unosiła się nad podłogą <br />
szukając szpary między deskami <br />
zamknięcia <br />
<br />
śpiewała o mnie <br />
<br />
cisza rozumie wszystko <br />
nawet żałobę po marzeniach